Myszy wydają się stosunkowo nieszkodliwymi zwierzętami. Oczywiście wiele osób się ich boi, jednak zwykle nie jest to związane z jakimiś złymi doświadczeniami. Myszy ponadto nie atakują człowieka, zawsze nas unikają, a gdy nastąpi kontakt w popłochu uciekają. Gryzonie te są jednak gatunkiem synatropijnym – żyjącym przy człowieku, i najzwyklej żerują na naszym: jedzeniu, zapasach, zbiorach rolnych, odpadkach etc.
Zwalczanie myszy zazwyczaj ma miejsce w gospodarstwach rolnych, w których myszy wyrządzają duże szkody, a w wielu obiektach handlowych i gospodarczych przeprowadzane jest obligatoryjnie dwa razy w roku. W miastach plagi występują niezwykle rzadko. Jako że w obiektach przedsiębiorstw szczególnie zagrożonych przeprowadza się cykliczne czynności zabezpieczające, co wypływa na stałe umniejszanie zagrożenia plagą, to pomimo tego czasem sytuacja wymyka się spod kontroli i choć ma to miejsce rzadko, to wówczas „wybryki” myszy mogą nawet przerażać.
Zniszczenia i szkody dokonywane przez myszy
Nie tyle małe gryzonie się zmieniają, co niezwykle duża populacja wpływa na konieczność zmian w ich codziennym bytowaniu, co jest ściśle związane z głodem i zdarza się, że zaczynają być dokuczliwe, a nawet atakują zwierzęta domowe.
Myszy w dużej grupie mogą:
- z głodu całkowicie obłazić i gryźć świnie, krowy i inne zwierzęta hodowlane,
- mogą wystąpić w takiej ilości, że w zamkniętym pomieszczeniu niemożliwe jest już unikanie człowieka, a nawet postawienie przez niego nogi na wolnej od myszy powierzchni,
- stada tego typu nie tylko atakują zwierzęta, lecz niszczą dobytek przegryzając wszystkie twarde i miękkie elementy, w tym konstrukcji budowlanej,
- w tym samym czasie tworzy się duże zagrożenie epidemiologiczne, a wszystkie zbiory żywności i jakiekolwiek inne artykuły spożywcze, przez zanieczyszczenie odchodami, moczem, brudem z sierści, przestają nadawać się do użytku.
Gdy w porę nie zwalczamy plagi myszy?
Inwazja myszy na obiekty przemysłowe, gospodarcze czy rolne obserwowana jest trzy razy w roku. Pierwsza występuje krótko po żniwach. Kolejne związane są z nadejściem chłodu (grudzień, styczeń i luty), myszy więc szukają wówczas nie tylko pożywienia, ale też ciepła.
W skrajnych przypadkach ich liczebność wykracza ponad tysiąc osobników, a wówczas już samoczynnie szybko się powiększa. Jeśli populacja tego typu rosła w jednym miejscu, a zapoczątkowało ją kilka gryzoni, nie ma mowy o ratowaniu jakichkolwiek zapasów żywności. Wszystkie nadają się do utylizacji.
Podjęta wówczas walka z plagą – oczywiście nie ma mowy o samodzielnych działaniach, gdyż tylko profesjonaliści poradzą sobie z taką skalą problemu – nie tylko wyklucza ratowanie zapasów, lecz również nakazuje ich usunięcie przed wykonaniem czynności deratyzacyjnych. W przeciwnym razie mogą się one okazać niedokładne.
Taki stan rzeczy szczególnie może przerażać przedsiębiorców i rolników, którzy mogą przez gryzonie stracić roczne zapasy. I choć zupełnie nie jest to celem artykułu, to nie można w tym miejscu nie wskazać, że do tego typu sytuacji doprowadzają często zaniedbania.
Zwalczanie myszy z zasady nie jest bowiem wyłącznie eksterminacją szkodników, gdy się pojawią. Obejmuje ono profilaktykę i zabezpieczanie się przed nimi, a podstawową tego formą są cykliczne czynności deratyzacyjne. Myszy nie atakują naszego dobytku przypadkiem, w dogodnych warunkach robią to niemal zawsze, gdy się przed nimi nie chronimy.